Bycie wiernym idei zero waste wymaga ciągłej samokontroli i pamiętania o mnóstwie rzeczy.
Podjęcia wielu aktywnych działań, na które nie zawsze ma się czas i energię.
Poza tym, codziennie pojawia się multum nieprzewidzianych sytuacji, na które człowiek nie jest przygotowany. Co mi osobiście sprawia największą trudność? O czym muszę sobie wciąż przypominać? Co jeszcze planuję zrobić w kwestii odśmiecenia mojego życia?
Oto (trochę chaotyczna) moja lista „do zrobienia” i „do pamiętania”:
- Uszyć lniane serwetki.
- Uszyć szmaciane woreczki i torby na zakupy oraz na drugie śniadania.
- Uszyć tetrowe szmatki – wyciorki do uszu.
- Zrobić własny proszek do prania i kostki do zmywarki.
- Zrobić pastę do zębów.
- Znaleźć „kompostowalne” szczoteczki do zębów (wielkich nadziei sobie nie robię)
- Znaleźć punkt skupu plastików.
- Znaleźć punkt skupu tektury (w skupie makulatury nie przyjmują!).
- Znaleźć punkt skupu szkła.
- Odwiedzić pierwszy w Warszawie sklep bezśmieciowy.
- Znaleźć i kupić naprawdę duże blaszane puszki do zakupów mięsno-rybnych.
- Znaleźć mleko i jego przetwory w szklanych butelkach (te z mlekomatu jednak dzieciom nie smakuje, a owsianka z mlekiem od czasu do czasu to nie grzech, nie?)
- Nauczyć się robić mleko owsiane.
- Nauczyć się robić twarożek z mleka z mlekomatu.
- Zrobić zakładki do książek z pudełek po chusteczkach higienicznych.
- Częściej korzystać z biblioteki.
- Nie jeść w barach, które korzystają z jednorazowej zastawy.
- Mieć w torebce zestaw serwetkowo-chusteczkowy na wypadek jedzenia na mieście.
- Mieć w torebce przynajmniej dwie szmaciane siatki na zakupy.
- Mieć w samochodzie „zestaw zakupowy”, czyli ZZ, o którym pisałam w jednym z pierwszych artykułów.
- Mieć w samochodzie szklaną butelkę na wodę (do napełnienia gdziekolwiek, z kranu).
- Zakupy planować, zamiast kupować w biegu i przy okazji.
- Nauczyć się robić większe zapasy np. oleju w butelkach (zawsze się kończy w najmniej spodziewanym momencie).
- Zrobić zapasy przypraw – kupić na wagę.
- Na zakupach – miec refleks i nie dać się obdarować torebkami foliowymi.
- Przy wychodzeniu z domu, przypominać dzieciom o zabraniu wody do picia.
- Zrobić pojemnik do segregowania odpadów przeznaczonych na złom (na papier i plastik już zrobiłam)
- Powiedzieć sąsiadom z klatki schodowej, że mogą wrzucać papier i plastiki do moich pojemników stojących na w kąciku przy windzie (a co!).
- Nauczyć rodzinę segregowania śmieci i korzystania z moich wynalazków w dziedzinie higieny (pasta do zębów, mydło i ocet zamiast szamponu…).
Na pewno nie wyczerpałam tematu, więc jeśli mi się coś przypomni, będę dopisywała.
Witaj Magdo! Cieszę się że Ci się tutaj podoba 🙂 Odśmiecanie to też element ED, prawda? Ciężko to łączyć, bo dzieci z natury są "śmiecące". Napiszę o tym. W sumie o prawdziwe Zero Waste w ogóle ciężko w naszej rzeczywistości, ale próbować warto. Dziękuję za odzew i propozycję tematu do poruszenia w kolejnym artykule. Pozdrawiawiam przedświątecznie!
Cześć Kornelio,
trafiłam do Ciebie z bajdocji (na oba blogi) i wsiąknęłam na dobre. Przeczytałam wszystko co napisałaś i zostaję u Ciebie na dobre :)Znam ideę zero waste już do jakiegoś czasu i zachwyciłam się tym pomysłem, ale z realizacją jest gorzej. Wciąż jestem na etapie przygotowania zestawu siatek wielorazowych (na razie noszę w torebce foliowe, ale przynajmniej wciąż te same i nie kupuję każdorazowo nowych).
Czekam na kolejne Twoje wpisy – są bardzo motywujące do działania!
pozdrawiam serdecznie 🙂
magda(c)
P.S. Napisz więcej, jak sobie radzisz z odśmiecaniem z dziećmi i w edukacji domowej. Ja też mam trójkę w ed i każdego dnia staję przed dylematami typu: czy pozwolić dzieciom kleić bez opamiętania taśmą izolacyjną? Więcej z tego pożytku czy szkody?
Przepraszam za literówki:-) Na końcu miał być znak zapytania:-)
Marto! Odpisałam Ci z mejla, ale jakoś się tu nie pojawiła ta odpowiedź. W każdym razie dziękuję za cenne informacje. Do wiewiórki już się zarejestowałam, podobno mają wysłać worki na surowce, zobaczę jak o działa. Co do szkła to bardzo szkoda że tak mało produktów w szkle można kupić, zwłaszcza mlecznych. Ale to na pewno kwestia kosztów transportu a potem pozyskiwania opakowań zwrotnych. Czyżby plastik był tańszy/
No tak… ale się wkopałam z tym zerołejstem, nie? ale co tam, trzeba próbować!
A ja się natknęłam ostatnio na taką stronę: http://wiewiorka.pl/
Może to pomoże Ci w recyklingu różności. Niestety jeśli chodzi o szkło, to skupują tylko butelki zwrotne. Niestety, skupy szkła, gdzie można było oddać słoiki itp. to pieśń przeszłości…
Ufff… dużo tego! 😉