Przetwarzaj, przerabiaj – szycie

Ostatnio udało mi się wreszcie zabrać do szycia i zrealizować jedną z zasad zero waste. Niech żyją przeróbki!

Uszyłam „serwetki” stołowe. Serwetki w cudzysłowie, bo uszyłam je z pieluszek tetrowych, które nam zostały po trzech niemowlakach. Są to szmatki, które dla naszej gromadki będą służyć jako serwetki codzienne. Na lepsze okazje mam serwetki lniane, ale będę musiała uszyć ich więcej. Może wykorzystam do tego obrus, który jest za mały na nasz stół.

Dotychczas rolę codziennych serwetek pełniły chusteczki higieniczne albo serwetki papierowe.

Do tetrówek – serwetek wyszydełkowałam kolorowe obrączki.

Niebieska obrączka jest dla mnie, różowa dla Gwiazdy, żółta dla Męża, a dwie ostatnie – zielona dla Najstarszego i pomarańczowa dla Rodzynka – jeszcze czekają na wydzierganie. Tetra jest co prawda zgrzebna i mało elegancka, ale fantastycznie sprawdza się w roli serwetek, bo jest miękka i miła w dotyku, a poza tym łatwo się pierze.

Zabrałam się też za lniane ścierki, które zostały ranne w „pożarach” na mojej kuchence elektrycznej.

W kilku niestety wypaliłam dziury, gdy wycierałam nimi wykipiałe mleko lub kaszę. Teraz zostały załatane lub przerobione na gustowne zmywaczki.

Szyjąc te cuda, czułam się jak moja Mama, która zawsze coś przerabiała, dziergała, sztukowała, cerowała… bo takie były czasy, że nic nie dało się kupić.

Teraz są takie czasy, że wszystko nam szyją, za przeproszeniem, chińskie dzieci, więc wszystko można kupić za grosze.

Ale czy to dobrze? Do niedawna cieszyłam się, widząc np. rękawiczki za 3 zł. Teraz wybałuszam oczy i zastanawiam się, jak to możliwe? Co kryje się za tą ceną? Czyja praca za głodową pensję?

Myślę więc że dobrze robiły nasze mamy i babcie, przerabiając, cerując i szanując rzeczy. One wiedziały, ile trudu kosztuje wytworzenie każdej z nich. Dlatego darzyły je szacunkiem.

Miłego przerabiania!

P.s. Szycie serwetek uczyniłam jednym z zadań w wyzwaniu zero waste Rok Bez Marnotrawstwa.

Autor: Kornelia Orwat

To ja. Kornelia zwana Werką, żona męża, mama dwóch nastolatków i jednej córeczki. Od 2011 roku tkwię w szaleństwie zwanym edukacją domową. Lubię robić na drutach i szydełkować, ale jeszcze bardziej – pisać. Uczę się korekty tekstu i bycia minimalistką. Czasami śpiewam w chórze.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *