Niedawno minął rok jak zaczęłam mój eksperyment zerośmieciowy zwany Odśmiecownią.
Z perspektywy tego roku stwierdzam z całą pewnością, że największym utrudnieniem w realizacji idei życia bez śmieci jest wszechobecny plastik.
Oczywiście gdy ktoś (tak jak ja na początku eksperymentu) chce całkowicie zaprzestać produkcji śmieci, powinien zrezygnować z jakichkolwiek opakowań i rzeczy jednorazowych czy szybko niszczących się. Jednak to opcja dla ortodoksów i naprawdę zdeterminowanych. Dla większości ludzi trudna, a wręcz niemożliwa do realizacji.
Ja zaliczam się do tej większości, która raczej nie osiągnie poziomu ZERO śmieci. Chciałabym utrzymać się na poziomie pt.: MNIEJ śmieci. I właśnie to utrudniają mi plastiki.
Bo tak: papier i karton mogę oddać na makulaturę. Metal na złom.
Tkaniny, drewno i skórę bez wielkiego bólu serca wyrzucę do kosza.
Po pierwsze, odpadków tego rodzaju prawie nie generujemy, a po drugie – nawet na wysypisku nie są one szkodliwe dla środowiska. Chyba że są pokryte farbami, lakierami i nie wiem czym jeszcze. Hmmm, zazwyczaj jednak są. Co wtedy? Nie wiem. Ratunku! Może spalarnie śmieci mają tu rolę do spełnienia?
No dobrze, a co zrobić z plastikami?
Jasne, plastiki są świetne do recyklingu, można z nich robić polary, ławki parkowe, można też odzyskiwać z nich energię. Problemem jest jednak to, że w Polsce plastików prawie w ogóle się nie odzyskuje. W tym ciekawym artykule podano, że w Polsce jedynie 10% z odpadów plastikowych trafia do recyklingu (W UE – 62%). Dlaczego? Dlatego że nie mamy systemu selektywnej zbiórki odpadów plastikowych. Zresztą, w ogóle nie mamy selektywnej zbiórki odpadów. Bo co to jest za selekcja – suche i mokre? To kpina, a nie selekcja.
Jednak nawet gdybyśmy poddawali recyklingowi cały wyrzucany plastik, to czy produkty wytworzone w procesie recyklingu można znów recyklingować? Z 35 butelek PET można wyprodukować bluzę polarową, ale co można wyprodukować z bluzy? Apaszki? Rękawiczki? A może nieśmiertelność polaru jest jego zaletą? Może.
Pamiętacie mój artykuł o plastikowych śmieciach w oceanach?
Inną kontrowersyjną kwestią jest sama produkcja plastiku.
Oto co znalazłam na portalu Bryk:
Większość tworzyw produkuje się z ropy naftowej i gazu, które powodują ogromne zniszczenia w środowisku w trakcie pozyskiwania (wydobycia), ekstrakcji i transportu. Przykładowo wylewy ropy naftowej powodują ogromne zanieczyszczenie środowiska w wodach oceanów i strefie przybrzeżnej. W czasie rafinacji ropy i gazu dochodzi do znaczących emisji zanieczyszczeń do powietrza atmosferycznego, (…) które przyczyniają się do powstawania kwaśnych deszczów i są szkodliwe kiedy je wdychamy. Ropa naftowa i gaz ziemny należą także do bogactw nieodnawialnych.
W dalszej części tego brykowego wypracowania anonimowy autor pisze:
Wiele wyrobów z tworzyw sztucznych produkuje się jako przedmioty jednorazowego użytku albo jako produkty o krótkim okresie życia.
I tu leży pies (a właściwie plastik) pogrzebany.
Bo skoro większość plastików to produkty jednorazowe lub użyte na chwilę (ile czasu używamy pokrywki na kubek do kawy na wynos? albo foliówki w której przyniesiemy ze sklepu do domu kawałek mięsa na pieczeń?), to jaki jest sens marnować zasoby na ich produkcję czy recykling?
Ano taki, że na produkcji i recyklingu tych plastików się zarabia! Ktoś robi biznes na produkcji tych jednorazowych pokrywek na kubki czy jednorazowych sztućców, które po kilku minutach bycia użytecznymi trafiają do kosza. Bo tłumy ludzi cieszą się i płacą za to, że mogą zabrać kawę na wynos. A potem kubek z przykrywką wyrzucić do kosza. Następnie sztaby ludzi zastanawiają się, co z tą nieszczęsną zawartością kosza zrobić. Najprościej wysypać na wysypisko. Jasne. Ha, ale znajdują się w tych sztabach ludzie, którzy w wysypiskach węszą pieniądze i robią ze śmieci biznes, czyli recykling. Ku radości ekologów. I tak to się kręci. Kasa, panie, kasa!
Dlatego ja, na przekór tłumom, przerywam to błędne komercyjne koło i wzywam Was: Zrezygnujcie z plastiku!
Ostatnio coraz więcej mówi się i pisze również o szkodliwości plastiku dla zdrowia. Bisfenol A, ftalany i inne substancje obecne w tworzywach obwiniane są o powodowanie zaburzeń hormonalnych prowadzących do niepłodności. Przypuszcza się, że mogą być przyczyną autyzmu, ADHD czy nowotworów. Pisze o tym między innymi portal www.ekologia.pl oraz dziecisawazne.pl.
Jak zrezygnować z plastiku?
To niestety mission prawie impossible. Jednak róbmy co możemy:
- Starajmy się kupować produkty niezapakowane, luzem.
- Zrezygnujmy z kupowania rzeczy opakowanych w plastik.
- Jeśli to niemożliwe, poszukajmy produktów zapakowanych w papier lub karton. Ja na przykład zawsze szukam płatków owsianych, kasz i makaronów zapakowanych w papier, zamiast w folię. Z kremów używam tylko Nivea zapakowanego w blaszane pudełko.
- Zrezygnujmy z kupowania plastikowych przedmiotów.
- Do każdej plastikowej rzeczy jaka wpadnie nam w oko poszukajmy zamienników – metalowych, drewnianych, tkaninowych, nawet skórzanych.
- Jeśli mimo starań nie uda nam się uniknąć plastiku, postarajmy się, by rzecz z niego zrobiona służyła nam jak najdłużej. Jeśli nie potrzebujemy jej – przekażmy dalej. Starajmy się nie wyrzucać.
To piszę ja, która ostatnio robiła porządki w kuchennych szafkach i wyrzuciła stosik plastikowych opakowań po lodach oraz przykrywek od plastikowych pudełek do przechowywania żywności, które to pudełka cudownym zbiegiem okoliczności zniknęły nie wiadomo gdzie.
To piszę ja, która ostatnio jadąc na wakacje zapomniała zabrać termicznego kubka na kawę, w związku z czym (a także z brakiem umiejętności powstrzymania się od nałogu) zakupiła kawę w papierowym kubku z plastikową przykrywką, którą to przykrywkę zamierzała użyć ponownie, po czym zapomniała o niej i ją zgubiła.
To piszę ja, która w poprzednim zadaniu zamieściła zdjęcie z plastikowym spryskiwaczem do wody z octem. Ba! Ale skąd wziąć nieplastikowy?
To piszę ja, której dzieci mają 157 kg klocków Lego i które chowały się na kubkach niekapkach z plastiku, oraz które bawiły się w piasku plastikowymi foremkami, a fuj!
Ale są tacy którym się udaje! Poczytajcie dziecibezplastiku.
Kto nie używa plastiku niech pierwszy rzuci kamieniem (albo plastikową butelką).
Ja czasem mam wyrzuty sumienia, że zapomnę pojemnika do sklepu, albo chce mi się pić i muszę kupić wodę w butelce… A potem odwiedzam moją rodzinę i widzę tylko jednorazówki, plastikowe opakowania etc. I uspokajam się, że jednak się staram i to się liczy.
Dokładnie tak, ciężko jest zupełnie się od niego wyzwolić – otacza nas zewsząd, ale choć trochę zmieniając przyzwyczajenia i robiąc przemyślane zakupy, możemy przynajmniej ograniczyć go częściowo. Szczególnie łatwo, gdy chodzi o ten plastiki, którego żywot jest najkrótszy – taki jak reklamówki, opakowania (niestety nie zawsze) i wszelkie jednorazówki.
Kasiu – właśnie o to chodzi – o przemyślane zakupy. Jak widzę ludzi którzy pakują dwa jablka w jedną torebkę i dwie gruszki w drugą to zastanawiam się jak mogą być tak bezrefleksyjni (bo pewnie te torebki za chwilę wytrzucą). Jednak pamiętam, że sama też tak kiedyś robiłam! W ogóle nie uważałam że to coś złego wyrzucić kilka torebek foliowych do kosza. Dlatego myślę że ważne jest przypominanie ludziom że to co wrzucają do kosza to nie trafia w czarną dziurę tylko… no właśnie…
Mam tak samo 🙂
Czy nam się to udaje? Na pewno bardzo się staramy 🙂 Bo rzeczywiście, ten plastik jest wszędzie!!! I pewnie większość czytelników tego bloga jest w podobnej sytuacji: stara się ograniczyć zużycie plastiku 🙂 Nie ma co roztrząsać przeszłości i przypominać sobie tych kubków niekapków, których mieliśmy śmiałość używać 😉 (choć w zasadzie filmy pokazujące rzeczy typu: ptaki, które zdechły z powodu połknięcia plastikowych nakrętek, dają wiele do myślenia również nt. naszej przeszłości). Ale przede wszystkim możemy zastanowić się nad naszą przyszłością i dzielić się tymi przemyśleniami, i uświadamiać innych, a może nawet inspirować 🙂 Naszym zdaniem najważniejsza sprawa to świadome zakupy: co (czy moje dzieci naprawdę potrzebują co roku przed wyjazdem nad morze kolejnego wiaderka&co?), ile (pieczywa/warzyw itd., żeby się nie zmarnowało), gdzie (u rolnika na pobliskim bazarku czy w wielkiej sieciówce?), jak (w foliówce czy w wielorazowej torbie?), kiedy (muszę jeść zimą truskawki?). I jeszcze raz, zanim podamy jakiś przedmiot ekspedientce/położymy na taśmie/klikniemy „kup to”, zadajemy sobie jedno kardynalne pytanie: czy naprawdę tego potrzebujemy? O ile przy paście do zębów udzielimy odpowiedzi „tak” (bo jeszcze nie udało nam się wyprodukować takiej pasty, która by nam odpowiadała), o tyle przed zakupem 158. kilograma lego nie wahalibyśmy się odpowiedzieć inaczej 😉 Serdecznie pozdrawiamy blogerkę Kornelię – czytamy Twego bloga od początków jego istnienia 🙂
Juhu! Dzieci bez plastiku – jesteście dla mnie inspiracją i bardzo Was cenię! Dziękuję za ciekawy komentarz 🙂 Macie całkowitą rację! Pytanie „czy tego naprawdę potrzebuję” jest kluczowe. Czasem zapominamy też o rozróżnieniu – potrzebuję czy chcę? I nie ma w chceniu nic złego, o ile jest to coś czego naprawdę potrzebujemy. Pozdrawiam Was serdecznie!
Ja dosłownie wczoraj pchana przez niechęć do kupowania kolejnych plastików zrobiłam swoją pierwszą pastę do zębów na bazie oleju kokosowego. Przyznam, że mi całkiem pasuje 🙂 I cieszę się, że mogłam ponownie użyć pudełka po odzywce, które normalnie bym wyrzuciła do śmieci.
Aaa, zabiłaś mnie! Czym dziecko ma się bawić w piaskownicy jeśli nie plastikowym wiaderkiem i łopatką? I z jakiego kubeczka uczyć się pić, jeśli nie z plastikowego? O mamo!
A ja mam ciągle problem z tłuszczami i nabiałem. Wszystko niestety w plastiku a te w szkle albo strasznie drogie albo niedostępne. Macie na to jakiś sposób? Pomijam oczywiście wyrób własnych produktów bo ani krowy, ani pola rzepaku nie posiadam. Mlekomaty też nam zlikwidowali wszystkie w mieście…więc jak żyć?
Nam też zlikwidowali mlekomaty… ale na bazarku można kupić mleko z bańki, tyle że przyznam się że jeszcze nie próbowałam… Ale my mleka pijemy mało, ja do kawy troszkę i dzieci do owsianki może ze dwa razy na tydzień. Mleko w szkle można dostać czasem w supermarketach, a z kolei jogurty w szkle kupuję od czasu do czasu w „owadzie”, jak my to mówimy . No ale fakt, drogie są… Będę niedługo pisać o tym w zadaniach z cyklu Rok Bez Marnotrawstwa 2019.
A jak żyć? Normalnie, nie przejmować się za bardzo i nie odmawiać rodzinie jedzenie dlatego że nie można kupić bez plastiku. Pozdrawiam ciepło!
Cześć, od trzech miesięcy nie kupujemy wody mineralnej i napojów w plastikowych butelkach, zainwestowałam w czajnik i pijemy w domu przefiltrowana wodę. Na zakupy chodzę z papierowymi torbami albo reklamówkami które wcześniej dostałam czy kupiłam. Nie biorę nowych foliówek nawet warzywa i
owoce pakuje do jednej papierowej torby albo przywiezionej flizelinowej siatki. Szampony i odżywki kupuję w litrowych butelkach a dzisiaj przeczytałam że mogę zrezygnować z mydeł w płynie i płynów do kąpieli na rzecz mydeł w kostkach zapakowanych w papier. Po mału rezygnuje z torebek foliowych w które pakuje mięso, nie wiem jak je zastąpić. Resztki jedzenia z obiadu chowam w głębokie talerze i przykrywamy mniejszym. Nie kupuje kawy w jednorazowych kubeczkach. Jak ktoś ma pomysł co jeszcze można zrobić to chętnie skorzystam. Walczę z sobą jeszcze w kwestii ubrań żeby nie kupować ciągle nowych
Witaj Ewo!
Bardzo się cieszę że tak dużo udało Ci się zrobić! Mięso można kupować do dużych słoików, ale to kłopotliwe więc ja używam do tego puszek blaszanych takich jak do ciastek, albo po prostu plastikowych pudełek. Przeczytaj sobie wszystkie moje zadania pod tagiem #RokBezMarnotrawstwa to będziesz wiedziała co robić. W nowym roku zacznę pracę nad e-bookiem podsumowującym te wszystkie zadania zero waste, a na razie zachęcam Cię do pobrania tego o tym, jak nie zwariować z tym wszystkim 🙂
Powodzenia i trzymam kciuki!
Kornelia